Przejrzałem
niedawno moją szafę. Nie ma tam zbytnio w czym wybierać, więc
zmartwiłem się tym bardziej, że zbliża się zima i przydały by
się jakieś ciepłe ubrania.
Nigdy nie wiem jaką firmę mam wybrać,
ale na szczęście mam ziomeczka, który jest wybitnym specjalistą w
takich sprawach. Co tu dużo mówić, w weekendy zdarza mi się
tracić kontrole, dlatego większość moim ciuchów ma dziury, plamy
i Bóg jeden wie co jeszcze. Ogólnie łatwo niszczę odzież,
dlatego inwestuję tylko w porządne produkty sprawdzonych marek.
Dzwonię, więc do mojego człowieka specjalisty i mówię, że
potrzebuję zakupy zrobić, ale że trzeba mi czegoś konkretnego.
„Spodnie Mass” - usłyszałem w słuchawce - „robią je chyba
dla komandosów”. Roześmiałem się, ale wiedziałem, że to nie
jest żaden żart. Tomek doskonale wie co mówi.
Pamiętam przecież,
że jego ulubionymi spodniami, które sam nosi już chyba z czwarty
rok są spodnie Mass. Po osiedlach krąży plotka, że nie da się
ich zajechać. Kiedyś w ramach eksperymentu przypalaliśmy je
zapalniczką, bo ktoś powiedział, że prawdziwy jeans się nie
pali. W sumie racja i nie racja. Wytrzymały zapalniczkę, ale dla
zdolnego i pijanego piromana nie ma wyzwań nie do spełnienia. Całe
szczęście w porę mnie chłopaki ogarnęli jak wróciłem z
buteleczką benzyny. Hehe co by to było jakbym zaczął podpalać.
Przez głupie spodnie Mass mógłbym chodzić cały poparzony. W
najlepszym przypadku spalił bym sobie brwi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz